Forum www.kfiatkilol.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Rodowy kult Malzachara (Kumpu)

 
Odpowiedz do tematu    Forum www.kfiatkilol.fora.pl Strona Główna » Ostatnie wydarzenia Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Rodowy kult Malzachara (Kumpu)
Autor Wiadomość
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post Rodowy kult Malzachara (Kumpu)
gracze:
Astrid- norsmenka, cura wodza
angar -elf przepatrywcz
nissel -elfka łowczyni

Npc:
Babka Mocher - guślarka przyłapana na gorącym uczynku.
Finrael - elf, łowca, zna angara i nissel z rodzinnego lasu.
Malachar - prawdopodobnie czarnoksiężnik, największy wórg graczy, który wraz z innymi kultystami wrzucił graczy do magicznego obrazu jako ofiare dla demona.


06.12.11
Bohaterowie przybywszy do Middencheim oddają Babkę Moscher w ręce władz.

Spotykają się z Finaraelem który chce im kogoś przedstawić. Ruszają więc do obleśnej karczmy "Tonący szczur". Spotykają się tam z Ralfem- niziołkiem, który mówi im o niedawnym przybyciu Malzachara Wspaniałego do miasta. Dowiaduj się że do miasta ma trafić pierścień rodowy Malzachara. Jest on mu potrzebny do rytuały przywołania demona ale nikt nie wie poco. Lepiej byłoby się tego nie dowiadywać, więc bohaterowie zostają wynajęci by go odzyskać. Dowiadują się że pierścień zostanie przywieziony z zachodu zza wioski Oldwind. Dostają 40 koron na wydatki za które kupują truciznę i leczą rany u medyka. Wyruszają po 2 godzinach gdy tylko zostały przydzielone im konie i osiodłano je. Pędzą galopem gdyż chcą zaskoczyć wroga w lesie podczas nocnego postoju przed miastem Oldwind. udaje im się to bez najmniejszego problemu. Karawana ,składająca się z 3 wozów, 11 najemników i 3 woźniców, tak jak było ustalone, zatrzymała się na nocny postój kilkanaście kilometrów przed oldwind. Jest północ, leje. Elfy zakradają się do jednego z wozów i podrzynają gardło najemnikowi. Inny to zauważył ale w tym momencie jego uwagę przykuł ryk potwora dobiegający z innej strony(Astrid). Najemnicy beznamiętnie szyją z kusz w las z skąd dobiegł hałas. W tym czasie elfy chowają się pod płachtę wozu. Gdy w obozie się uspokoiło i ustalono nowe warty, elf ponownie chciał poderżnąć gardło najemnikowi. tym razem bez powodzenia. Zostal raniony od strzału z dość dużej odległości z garłacza. Zaczął więc uciekać zarówno przed najemnikami jak i bełtami. Nagle z lasu wybiegł wilkołak (astrid) i zaatakował obecnych w obozie najemników. Gdy w końcu po kilku minutach wielkiego hałasu elfom udaje się znaleźć szkatułkę wszyscy rozpierzchają się do lasu w rożnych kierunkach. W tym czasie w obozie sprawdzano, czy aby nic nie zostało skradzione. Rano wszyscy odnajdują się nawzajem w miejscu, gdzie przywiązali konie i ruszają do wioski na zachodzie. tam leczą się u znachora i jedzą skromne śniadanie w gospodzie. Gdy tak siedzą w karczmie, do środka wchodzi 7 uzbrojonych w kusze najemników i każą oddać im to co ukradli. Bohaterowie zwlekają aż do
momentu gdy jeden zaczyna odliczać. W tym momencie kobiety po przeszukaniu wychodzą. Zostaje już tylko Angar, który kładzie szkatułę na ladzie, Łapie najemnika jak zakładnika. Osłania się przed kusznikami którzy dziurawią na śmierć zakładnika a elfa trafiają ramię. Elf w biegu zabiera szkatułkę z lady w akompaniamencie bełtów wbijających się drewno. Mimo, że rannemu, to jednak udaje się mu uciec na piętro, skąd skacze na szczupaka z pierwszego piętra przez okno. Ucieka za karczmę lecz jeden z odważniejszych najemnik skoczył za nim. Został zaskoczony celnym ciosem zza rogu karczmy ,lecz dalej gonił elfa. Za następnym rogiem najemnik został śmiertelnie ranny od zatrutej strzały. Elf ruszył w stronę stajni.
W tym czasie kobiety odwiązały konie najemników i je spłoszyły po czym zaczęły bój z pozostałymi przy życiu najemnikami. Po ciężkim ciosie, elfka osunęła się na ziemie, jednak zatrute strzały przechyliły szale zwycięstwa na stronę graczy. Odzyskali pierścień i ledwo żywi zostali wygnani z miasteczka przez ochotników.


to mój pierwszy post odnośnie wydarzeń na sesji więc mile widziana ocena tudzież krytyka Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kumpu dnia Wto 23:37, 06 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Wto 23:26, 06 Gru 2011 Zobacz profil autora
jakkap
Zaklinacz Dzikich



Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy


Post
super!! kto prowadzi itp.??


Post został pochwalony 0 razy
Śro 10:54, 07 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post
ja prowadzę dla Arka ,Zuzy Harat, Adriana Kryszewskiego i mojej siostry. Dwa razy w tygodniu sesje mamy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kumpu dnia Śro 12:48, 07 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Śro 12:43, 07 Gru 2011 Zobacz profil autora
Saddam
Ultimate Lord of Kobierzyn



Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Kobierzyn
Płeć: Płeć, brzydka, silna, owłosiona.

Post
Łolololololol twoja siostra grać zaczęła?Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Śro 13:12, 07 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post
no gra już od jakiegoś czasu. Arek chyba się wykruszy więc mogę przyjąć pod swe ramiona jeszcze jednego gracza.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 14:05, 07 Gru 2011 Zobacz profil autora
Saddam
Ultimate Lord of Kobierzyn



Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Kobierzyn
Płeć: Płeć, brzydka, silna, owłosiona.

Post
Znudziło mu się?


Post został pochwalony 0 razy
Śro 14:48, 07 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post
Pomyłka. Arek będzie chodził ale tylko raz w tygodniu. Nie żeby mu się znudziło. To raczej kwestia rodziców.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kumpu dnia Śro 15:49, 07 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Śro 15:47, 07 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post Rozdział I : Święto równonocy
Akolita Ulryka Ulrich(Arek) wyruszył jesienią ze swej rodzinnej świątyni z Middenheim do Volgen na święto równonocy
jesiennej. Do Volgen dotarł dzień przed rozpoczęciem święta. Polowanie na wilki było częścią święta i odbywało się z samego
rana po czym gdy już ktoś upolował pierwszego wilka, wszyscy zjeżdżali się na ucztę w centrum małego miasteczka.
W karczmie zapoznał się z elfką Nissel(Zuza)-łowczynią i razem z nią zaczęli grac z krasnoludem Ulgrimem(nie, nie moja
postać) i jego braćmi w kości. Krasnal, gdy przegrał dużą sumę pieniędzy, rozrąbał stół na dwoje i kazał elfce opuścić
gospodę. Elfka pozbierała pieniądze z ziemi i wraz z Ulrichem wyszli.
Przed gospodą zaczepił ich Malzachar Wspaniały, szlachcic, życząc Ulrichowi udanego polowania na wilki i zdobycia, jak było
w zwyczaju u akolitów Ulryka, skóry z wilka zabitego za pomocą własnoręcznie zrobionej dzidy. Zaprosił ich na kolacje w Gospodzie i ci przyjęli zaproszenie. Gdy nadeszła pora pojawił się wraz z młodszym kuzynem Albrechtem i
razem zjedli wspaniała kolacje. Następnego dnia z rana jak każdy kto polował, dostali róg. Spotkany Malzachar użyczył akolicie dwóch koni i sam ruszył w inna stronę. Długo szukali zwierzyny, aż w końcu znaleźli się na polanie. Stały tam 2 sarny i nagle rzuciły się na nie wilki. Elf jak to elf strzelał niecelnie z łuku, Ulrich zaś czekał aż wilki podbiegną. Akolita w ostatnim momencie nabił wilka na dzidę, gdy ten nań skoczył. Elfka ze sztyletem długo i zaciekle walczyła z drugim wilkiem który to mało co jej nie zagryzł. W końcu gdy wilk rzucił się na nią wbiła mu sztylet w gardziel i rozcięła łeb na dwoje. 2 wilki pobiegły za sarną. Zadęli w róg by wszyscy polujący wiedzieli że polowanie dobiegło końca. Po chwili pojawił się Malzachar na koniu. Widząc zakrwawiona elfkę, zapytał co się stało i pognał w stronę dwóch zbiegłych wilków. po chwili dało się słyszeć wystrzał z broni polnej i ryk jakiejś bestii. Pognai w stronę hałasu. Drugi strzał. Elfka ujrzała Malzachara leżącego na ziemi i martwego konia z rozszarpanym bokiem. Nad Malzacharem na dwóch łapach stał niedźwiedź, który zaraz miał i jego go rozszarpać. Elfka bez zastanowienia chwyciła za łuk i zabiła bestie celnym strzałem w głowę. Zaraz po tym, pojawili się przyjaciele Malzachara na koniach i zabrali go do miasta. Akolita i elfka wrzucili truchła wilków na konie i ruszyli na południe w stronę Volgen. Jadąc zobaczyli jak ktoś 100 m dalej biegnie perz las. Postanowili ruszyć w pościg. Elfka dogoniwszy jegomościa zdarła mu kaptur z głowy. Zatrzymali się. W elfkę wpatrywały się setki oczu. Mutant łypnął na nią niejednym okiem i znów zaczął biec na północny wschód. Elfka z przerażeniem biegiem wróciła do akolity. Ten Leżał na ziemi. Pułapka na niedźwiedzia mało co nie ucięła mu nogi. Na szczęście elfka znała się na pułapkach i pomogła. Oboje ranni ruszyli na wieczorną ucztę. Ludzie przywitali ich gratulacjami a medyk bandażami. Podczas uczty Malzachar zaprosił ich na jutrzejszą wystawną ucztę i pokaz obrazów, jako honorowych gości. Nazajutrz garbarz wyprawił dla nich skóry i w nich ruszyli na ucztę do twierdzy. Przy stole zasiedli obok Malzachara i po pijackiej uczcie ruszyli na piętro, wraz z gospodarzem w celu oglądania wystawy. Gdy dotarli do ostatniej sali zorientowali się ze są sami z Malzacharem. Do pomieszczenia weszło dwóch zbrojnych i z tajnych przejść które się otworzyły po bokach spora grupa ludzi ubranych na czarno. wszyscy oni zaczęli spychać graczy w stronę Wielkiego obrazu. W całej zawierusze wrogowie poranili sztyletami ręce graczom. Mnich zdążył jeszcze komuś roztrzaskać głowę młotkiem. Ostatecznie zostali siłą przyparci do obrazu. Gdy okrwawionymi rękoma dotknęli płótna, obraz wciągnął ich do środka.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 0:50, 12 Gru 2011 Zobacz profil autora
belfring
Gracz



Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 654
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy


Post
Dobre. Szczególnie ten pomysł z obrazem mi się podobał no i zdrada Malchazara mi zaimponowała. już go lubię (najpierw miły, uroczy i pomocny a potem wychodzi z niego prawdziwe szydło)


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:54, 12 Gru 2011 Zobacz profil autora
jakkap
Zaklinacz Dzikich



Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy


Post
kurde przy ty moje pomysly sa banalne !!


Post został pochwalony 0 razy
Pon 22:22, 12 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post
ale gdyby widział Pan miny graczy ^^ bezcenne. A z resztą mogli pomyśleć. Jaki normalny szlachcic zaprasza chłopków z ulicy na ucztę. Dzięki Jakkap


Post został pochwalony 0 razy
Wto 23:44, 13 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post Rozdział II : Nowa rzeczywistość
Pijani leżeli na śniegu. Była zimna bezchmurna noc, pełnia. Przed nimi las, a za lasem Volgen z przed 150 lat. Za nimi setki ognisk przy których siedzą zmutowani Hungowie (Norsmeńskie plemię wyznające bóstwa chaosu). zaczęli więc biec w stronę miasta a za nimi norsmeni. Krzycząc z daleka wyprosili, by uchylono bram miasta. wbiegli za bramę ale zanim brama się zamknęła wbiegło tez kilku norsów. Z pomocą łuczników na murze udało im się ujść z życiem. Zapytali się czy to na pewno Volgen i który to rok, bo mimo wszystko miejsce to nie zmieniło się aż tak bardzo. Poszli do medyka opatrzyć rany po walce, a potem do karczmy. Wciąż niezmiernie pijani wynajęli pokój i poszli spać. Przebudzenie okazało się wielkim zaskoczeniem. Wszystko co ich otaczało było jak malowane akwarelą. Pijackie zwidy dnia poprzedniego stały się realnym światem. Zaczęli wypytywać się karczmarza o świat w obrazie, lecz ten nic nie rozumiejąc, z uśmiechem na ustach, kazał im porozmawiać z szalonym Gerwazym. Więc poszli i porozmawiali. Gerwazy okazał się rycerzem. Opowiedział im o tym jak trafił do obrazu i razem zaczęli zastanawiać się jak stąd wyjść. Doszli do wniosku że skoro ten świat jest równie realny jak normalny powinni poszukać informacji w zakazanych księgach. Tak się złożyło ze w Volgen od niepamiętnych czasów stała świątynia Vereny, bogini sprawiedliwości. Gerwazy postanowił że na własną rękę poszuka kogoś kto pomoże im się włamać do zakazanej biblioteki w świątyni. Gracze w tym czasie powęszyli trochę. Poznali dziadka Ulgrima ( który równie chętnie grał w kości i niechętnie rozstawał się z pieniędzmi :> ) oraz dowiedzieli się ze miastem włada Malchazar ( dziadek Malzachara- taka gra słów, nie stać mnie było na coś bardziej wymyślnego, a nazwa była wystarczająco wymowna). Zdążyli też upić się w trupa i zarzygać pół gospody( dlatego już nie daje graczom dużo wolnego czasu. To zawsze tak się kończy). Po przebudzeniu Gerwazy czekał z informacjami. Załatwił kogoś do pomocy przy zamkach i umówił graczy na spotkanie. Wręczył im 150 koron i powiedział ze to zapłata dla złodzieja i żeby nie płacili mu więcej. Gerwazy do momentu obgadania interesów miał załatwić mapę świątyni, lecz przepadł. Spotkali się wiec ze złodziejem i wytargowali cenę stu pięćdziesięciu koron, jak radził im Gerwazy. Było to wielce niebezpieczne przedsięwzięcie więc złodziej nie lada się targował. Umówili się ze złodziejem w mieście o północy. Po Gerwazym nie pozostało śladu, więc postanowili dostać się do świątynnej zakazanej biblioteki bez mapy. Przed północą wyruszyli w ciemność na spotkanie złodziejowi i świątynnym zakamarkom.


Post został pochwalony 2 razy
Śro 0:35, 14 Gru 2011 Zobacz profil autora
belfring
Gracz



Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 654
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy


Post
No mam nadzieję że będzie ta na nich czekało kilka niespodzianek Smile. Czekam również na dalszy ciąg


Post został pochwalony 0 razy
Śro 21:07, 14 Gru 2011 Zobacz profil autora
jakkap
Zaklinacz Dzikich



Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy


Post
kurde kurde kurde juz mysle jak was urzadzic niedlugo !!!! musze ci dorownac !!! wrrrrr.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 22:47, 14 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post
no niestety poszły pierwsze pp'ki. no ale za głupotę się płaci... niekoniecznie swoją. Sorry ze nie pisze więcej ale nie mam czasu. Prowadzę sesje dwa razy w tygodniu i mniemam czasu pisać o tym wszystkim. Może teraz przez święta opiszę co się później działo. PS. Wszystkiego najlepszego - zdrowia, pieniędzy, przyjaciół i wolnego czasu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:54, 24 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post Rozdział III - Zbezczeszczona ciemność
(z góry przepraszam graczy jeśli coś pominąłem ale ta sesja była wieki temu. Enjoy it)

Północ, niebo zachmurzone. Dotarli pod świątynie pod którą czekał już złodziej. Złodziej oburzył się, gdy powiedzieli mu że będą musieli szukać po omacku. ale że zapłata była niemała zgodził się na to. Złodziej zaczął otwierać drzwi wytrychem, kiedy to zauważyli ze idzie strażnik. Wszyscy ukryli się w krzakach... oprócz złodzieja. Strażnik podszedł zaczął się wypytywać co ty robi. Nagle Ulrich postanowił się pokazać i, jako ze jest akolitą, ugłaskać strażnika. Gdy do strażnika dotarło ze akolita jest razem ze złodziejem, przestrzegł ich o czyhających niebezpieczeństwach i się oddalił. W ciszy włamali się do świątyni. Akolita stwierdziwszy że świątynia w przeklętym obrazie nie może być święta postanowił zagrabić kilka świecidełek. Ruszyli do zakrystii. W szafie znaleźli kilka szat akolitów i jedną kapłańską. Ruszyli w stronę schodów ogarniętych kompletna ciemnością.
Na szczęście Nissel była elfką i wiedziała wystarczająco by nie obijali się o ściany. Jedyną dobrze przygotowaną osoba do włamania był złodziej - miał zapałki, dające wystarczająco dużo światła by widzieć i na tyle mało by nie zwracać zbytniej uwagi.
Weszli do pierwszego napotkanego pomieszczenia do którego prowadziła mała drabinka. Była to spiżarnia. ruszyli dalej korytarzem. Akolita po cichu otworzył kolejne drzwi. I stanął jak oszołomiony gdy ktoś przemówił do niego szeptem - "To ty Olaf?". Nie zastanawiając się odpowiedział również szeptem:
- tak to ja
- to ładuj się szybko do łóżka bo zaraz kapłan będzie sprawdzał pokoje... ej kogo znowu przyprowadziłeś?
- (piszę jak było, bez obrazy) Mam dziwki. ( jak to usłyszałem to wybuchłem śmiechem xD)
- Olaf na litość Vereny, to jest świątynia.
- chcesz jedną ?
- Nie. Wypad stad. Idź z nimi gdzie indziej, nie chce mieć przechlapane.
-ok.
W tym momencie akolita Ulrich zamknął drzwi i wszyscy obecni odetchnęli z ulgą. Ruszyli korytarzem dalej.Tym razem bardziej zastanawiali się nad tym jakie drzwi otworzyć. Ominęli kilka drzwi z lewej z prawej strony. Natknęli się na drzwi trochę mocniejsze od innych,były zamknięte. Postanowili zobaczyć co tam jest. Czekali długa chwile w której złodziej łamał kolejne wytrychy. Napięcie rosło. "Otwarte"- szepnął złodziej. Weszli. Pomieszczenie okazało się skromnym pomieszczeniem kapłana. Puste łózko, biurko, łóżko, jeden regał z książkami. Nic szczególnego.Wyszli zamykając za sobą drzwi. Ruszyli dalej omijając wszystkie drzwi po drodze. Doszli do okrągłych schodów i zatrzymali się. Dźwięk kroków i coraz mocniejsze światło dochodzące z dołu. Biegiem do najbliższego pokoju - szepnął złodziej. Akolita otworzył drzwi mówiąc:
-To ja Olaf. Idzie kapłan możemy się tu schować ?
- Jasne. Wskakuj pod łóżko.- Było kompletnie ciemno nawet jak dla elfa, ale ktoś w środku od razu usłyszał kroki więcej niż jednej osoby. Rzucałem na to czy w środku nie będzie prawdziwego Olafa. Nie było, więc jedno łózko było wolne.I na szczęście elfka to zauważyła, dzięki temu że światło przedzierało się pod zamkniętymi drzwiami.
- kto jest z tobą?
- Dziwki- powiedział Ulrich przepraszającym tonem.
- Cholera. Szybko właźcie pod łózka. Jak nas złapią będzie chłosta...
Wszyscy się schowali. Drzwi się otworzyły. Patrzący spod łózka Ulirich widział jak cienie pod łóżkiem niebezpiecznie maleją . Elfka była wielce uradowana że jeszcze w zakrystii założyła kaptur na głowę. Teraz leżała przykryta kocem ufając że śpi.
Kapłan przeszedł się po pokoju i powiedział:
-Olaf wiem że nie śpisz. Jak cię dzisiaj przyłapie, to wiedz że kara będzie sroga. wyszedł powoli zamykając drzwi.
Po chwili ciszy było słychać szept nieznanego akolity:
-Olaf ty to zawsze masz szczęście.
Trwoga zalała serca graczy gdy usłyszeli jak akolita próbuje rozpalić zapałkę. Jeden raz się nie udało... drugi także... i trzeci
(gdybyście widzieli miny graczy w tym momencie. Aż pobledli) w końcu Ulich przerwał ciszę i szeptem rzekł:
dobra stary my z stąd spadamy. W akompaniamencie przekleństwa oraz zapałki przeciąganej po drasce, pośpiesznie opuścili pokój. Emocje sięgnęły zenitu ale przecież nie dotarli nawet do księgarni. Ruszyli pośpiesznie w stronę schodów nie chcąc dawać nieszczęściu jeszcze jednej okazji. Złodziej z zapalona zapałką prowadził graczy w dół. Zeszli piętro niżej. Ujrzeli duże okute drzwi. Schody prowadziły dalej ale gracze chcieli wiedzieć co jest za drzwiami.
Otwieraj- rzekli do złodzieja.
kolejny wytrych połamany. Został ostatni a miał ich pięć. Udało się, drzwi otwarte. Po względnych oględzinach okazało się że to zwykła biblioteka. Szybko na korytarz i schodami na sam dół. Dwoje drzwi.
-lewe czy prawe?- zapytał złodziej.
-lewe - bez namysły rzekła Nissel.
napięcie rosło wraz ze szczęknięciami zamka. Ulrich zaczął grozić złodziejowi. Ten odrzekł ze żąda dodatkowych 50 koron, bo w umowie nie było nic pisane o otwieraniu stu pięćdziesięciu zamków już nie mówiąc o możliwości spłonięcia na stosie. Gracze się zgodzili, a złodziej otworzył zamek. ich oczom ukazała się Zakazana Biblioteka... za kratami. Jeszcze jeden zamek do sforsowania. Otworzyli drzwi niczym z więzienia. Akolita szybko zaczął szukać odpowiedniej księgi mówiącej o sztuce skażonej przez chaos. Po kilku minutach znalazł ale postanowił zwędzić jeszcze trochę zakazanej wiedzy. Książka o bóstwie Khornie, książka z okładką ze skóry ściągniętej z twarzy, i kilka innych. Teraz mogli ruszać z powrotem. wyszli na korytarz. Po chwili stwierdzili ze muszą wiedzieć co znajduje się w drzwiach po prawej. okazało się ze jest tam mały skład z wielką ilością starego wina. butelka w łapę i można iść .Usłyszeli kroki. Schowali się w składziku. Kapłan mówił coś o włamaniu ale nie zrozumieli wszystkiego. Gdy kroki zbliżyły się do drzwi akolita Ulryka z wielką siłą wpadł na nie. Wyważone drzwi spadły na kapłana. Okazało się ze kapłan nie jest sam, był z nim strażnik. Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić ci byli już na schodach. wbiegli na sama górę. Potem przez prosty jak strzała korytarz i schody na zakrystię. Za sobą słyszeli głosy i nogi wielu osób które ich goniły. wybiegli ze świątyni.

(to była jedna z najbardziej klimatycznych sesji jakie prowadziłem, bo od kiedy gracze weszli do świątyni wszystko było mówione szeptem. no oprócz kapłana Vereny oczywiście.)


Post został pochwalony 1 raz
Nie 18:08, 25 Gru 2011 Zobacz profil autora
kumpu




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy


Post Rozdział ostatni: błogosławieństwo Ulryka
Gracze ciężko ranni, elf ze zmiażdżoną ręką, kobieta bez nogi. Tylko elfka świetnie się trzymała ale w końcu to dzięki niej zostali uratowani. Przyjaciele z tajnego Zakonu Świętego Wilka odbili ich z rąk małej grupy goblinów, które właśnie gotowały nogę graczki wraz z torsem nieznanego im człowieka. Ksavier Zabójca (karczmarz niegdysiejszego "Tonącego Szczura") podał im bardzo silne mikstury lecznicze po których wpadli w sen. Powrócili do Volgen (miejsce rozpoczęcia przygody) do swojej nowej bazy- dość dużego domu by pomieścić wszystkich członków. Tydzień kuracji spędzony w bólach tylko i wyłącznie przez chciwość i głupotę jednego elfa. Jednak i on nie został bez kary. W zmiażdżoną rękę wdało się zakażenie i było trzeba amputować. miał jednak dużo szczęścia bo stracił jedynie dłoń, zakażenie nie dotarło dalej. Wszyscy członkowie Zakonu zdążyli zjechać się na miejsce w tym czasie. Jednak zło nie próżnowało. Ostatnia misja została spalona więc demon został spętany i zmuszony do stworzenia kolejnego zaczarowanego pędzla. Przeklęty obraz znów mógł wrócić na swoje miejsce w zamku Volgen. I faktycznie wrócił. ale nie tylko on. Do zamku przybył również, niedawno uhonorowany tytułem rycerza, Malzachar.
Następnego dnia wiktorowi udało się załatwić zaproszenia na kolejną ucztę w zamku. I znów jak kiedyś miała zostać wystawiona galeria obrazów. Wiktor powiedział im kim będą na balu ale to nie było istotne. Ich głównym zadaniem było wejść w szeregi wroga i, w miarę możliwości, po cichu wyeliminować największego wroga. Plan był ustalony zostało jedynie czekać. Postanowili zrobić ostatnią wspólną popijawę przed ostatecznym zwycięstwem lub klęską. Dwa dni później ucharakteryzowani ruszyli na ucztę.

Odźwierny wymieniał po kolei wszystkich gości (graczy) którzy wchodzili:
Wielka Elfia Dama z rodu Torendilów i jej osobisty ochroniarz, najwspanialszy z wojowników złotych liści ( i faktycznie miał na sobie zbroję odzwierciedlającą ten tytuł)
Adriannna, szlachcianka z Middenheim, z rodu czerwonych róż.

Jedynych gości których pominął byli akolici Ulryka. Uczta rozpoczęła się na dobre. Gracze postanowili że nie popełnią drugi raz tego samego błędu i zachowają pełną trzeźwość. Malzachar wstał i wymienił fałszywe imiona graczy zapraszając do obejrzenia obrazów które to przedstawiały dzieje zamku. opowiadał ze szczegółami o tym wszystkim aż doszli do tego konkretnego pokoju z dużym obrazem. Stanęli zaraz przy wyjściu bojąc się tego co nastąpiło poprzednio. Akolita wyciągnął sztylet. Malzachar nic sobie z tego nie robiąc ruszył w stronę obrazu i odwracając się do graczy rzekł:

ten oto wspaniały obraz przedstawia bitwę z chaosem o Middenland, jest zaczarowany- nie przerywając wyciągnął sztylet i rozciął sobie palec, dodając z uśmiechem - ale o tym pewnie już wiecie.

w tym momencie dłonią dotknął obrazu i zniknął. (w tym momencie umilkłem z uśmiechem a ustach, a gracze patrzeli na mnie w ciszy z otwartymi ustami - jedna z rzeczy dla których lubię prowadzić RPG)

Elfy i ludzie zbliżyli się do obrazu. Faktycznie jak mówił Malzachar, przedstawiał widok dwóch wojsk stojących naprzeciwko siebie. Akolita wyciągnął magiczny pędzel siłą odebrany dziadkowi Malzachara. Zaczął dorysowywać na obrazie postać. Nagle elfka Nissel która jeszcze przed chwilą stała obok niego znikneła.
Ups - rzekł akolita- Dorysuje jeszcze smoka.

I gdy tak zaczął rysować nie mógł się oderwać dorysował jeszcze kilku znajomych, trolla, dziadka Malzachara, drugiego smoka i jeźdźca. Potem próbowali poprawić dziadka ale wyszedł z tego tylko kleks. Akolita narysował Angara i ten również zniknął. Ugryzł w rękę koleżankę i wepchnął do obrazy po czym zrobił to samo ze sobą.

Malowana, wielka bitwa ze smokami, trollami, bestiami chaosu i wojownikami zła, własnie się rozpoczęła. Armie ruszyły na siebie.
pierwsza fala za nimi i jeszcze żyli. Zaczęli bój z Malzacharem i otaczającą go demoniczną świtą.

Po pierwszych uderzeniach stali o tarczę akolita Ulryka otrzymał błogosławieństwo od swojego boga. Jednym silnym ciosem zmiażdżył głowę jednej demonetce i ruszył na Malzachara. Uchylił się przed ciosem miecza i uderzył wroga z nogę łamiąc ją. W szale bojowym zaczął okładać leżącego przeciwnika miażdżąc go doszczętnie młotem (kryt: 36 z kostek +4 z siły i +1 za szał = 41). kątem oka zauważył demonetkę
chcącą godzić go mieczem w plecy. Zamachnął się młotem lecz chybił. Demonetka nadziała go na swoją rękę w kształcie krabich szczypiec po czym ostatecznym ciosem zakończyła żywot akolity rozcinając jego głowę na dwie części- lewą i prawą.

Elfka walczyła z pomiotem chaosu którego sama była twórczynią a Angar ruszył po zemstę za zabitego przyjaciela.
Bitwa była niesamowicie krwawa ale i też bardzo krótka. Po kilku minutach ostatnia demonetka została rozsiekana na pół. i już tylko smoki krążyły nad niedobitkami ziejąc ogniem. Zwyciężyli ale musieli się jeszcze wydostać. Akolita znów sięgną p pędzel. namalował sobie 100 złotych koron po czym z rozczarowaniem stwierdził że pędzel przestał dziać.
Po chwili namysłu przeszukali zwłoki Malzachara i znaleźli drugi magiczny pędzel. Postanowili ze najpierw narysują drzwi do domu a potem pomyślą o swoich zachciankach. Drzwi namalowane. Wspólną decyzją postanowili ożywić Akolitę. Udało się. Resztką mocy drzemiącej w pędzlu, gracze dorysowali sobie kończyny i przeszli poprzez wcześniej narysowane drzwi. Byli w domu, w normalnym świecie. Ostateczna walka z Malzacharem dobiegła końca.


KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kumpu dnia Czw 21:19, 29 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Czw 20:38, 29 Gru 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.kfiatkilol.fora.pl Strona Główna » Ostatnie wydarzenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin